Drogi Leszku, te grafiki -jak sądzę – przemawiają wprost do mojego umysłu. Tobie nie muszę tego uzasadniać poświęciliśmy temu przecież niejedną rozmowę. Widzę to i wiem, że ich sens nie jest zwyczajny, że chodzi tu o “coś więcej”.
Obrazy te, zanim trafią do serca długo pozostają w pamięci, gdzie, stając się jakby zwierciadłem, budzą w nas poczucie winy i poruszają sumienie. Widzę, że na tych rycinach, podobnie jak we mnie, rozgrywa się walka o to, co najistotniejsze – o życie prawdą, o poznanie i zrozumienie drugiego człowieka, o szeroko pojętą miłość.
Twój Don Kichot, w poszukiwaniu tych ideałów, wyzwalając się z przyziemnego świata pospolitości, w swej tęsknocie za innym, czystym i prawdziwym światem, staje się śmieszny w oczach pospólstwa. Po jakiej stronie opowiadamy się towarzysząc mu? Czyż nie jest szaleństwem posiąść jego siłę i odwagę bycia słabymi i wrażliwymi w tym świecie, gdzie “człowiek człowiekowi wilkiem”. Opowiadając się po stronie twardo stojącego na ziemi realisty, widzimy obraz lamentującego starca, błagającego o litość, domagającego się obrony. Jeśli jednak znajdziemy w sobie dość odwagi, by choć przez chwilę pozostać po stronie Don Kichota, wtedy uświadamiamy sobie, że on, który w poszukiwaniu swojej prawdy w pełni ten krótki czas wykorzystał, wcale nie potrzebuje współczucia. Upokarzamy go, nie rozumiejąc ani jego, ani ludzi jemu podobnych. Kto w walce o ideały, w rozprawie z samym sobą, odważy się zmierzyć z całym światem, pokonując codzienność, naraża się na śmieszność. Czy ten trud i walka opłaci się później? Nie, Ty pragniesz pokazać jedynie człowieka służącego jako przykład. Drogi Leszku, dziękuję Ci za to przesłanie. Już po raz pierwszy, gdy oglądałem ten cykl grafik uświadomiłem sobie, że zwycięża ten, kto sam siebie potrafi pod znakiem zapytania stawiać.
styczeń 1984
Leszek Rózga – Moja Hiszpania.
Biuro Wystaw Artystycznych w Łodzi, Łódź 1984.